Imrahil Imrahil
583
BLOG

Męczennicy z Otranto, czyli przykład dla naszych czasów

Imrahil Imrahil Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

Męczennicy z Otranto, czyli przykład dla naszych czasów

 

Onet nazywa nadchodzącą beatyfikacje Męczenników z Otranto „pułapką”, jaką na nowego papieża zastawił Benedykt XIV (http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/papiez-w-pulapce-ogromne-wyzwanie-dla-franciszka,1,5501349,wiadomosc.html). Chodzi o 800 mieszkańców Otranto ściętych przez Turków po upadku miasta, 28 lipca 1480 r., za to, że nie chcieli przyjąć Islamu.

Ową pułapka ma polegać z jednej strony na pogorszeniu relacji ze światem Islamu, z drugiej zaś strony na możliwości wykorzystania jej przez „konserwatystów”  do „ataku na politykę wielokulturowości w państwach Unii Europejskiej”.

Powyższe obawy wynikają z niezrozumienia zarówno funkcji beatyfikacji, jak i znaczenia świadectwa, jakie Męczennicy z Otranto dali światu.

Po pierwsze zatem beatyfikacja nie może służyć jakimkolwiek bieżącym celom politycznym. Nieporozumieniem jest myśleć, że papież uchyli się przed ogłoszeniem kogoś błogosławionym (a zatem przed zezwoleniem na publiczny kult) dlatego, że wywoła to jakieś reperkusje w sferze politycznej, zwłaszcza w państwach, które od katolicyzmu są bardzo daleko (np. we Francji). Papieżowi i Kościołowi nic do tego, czy polityka wielokulturowości się uda, czy też nie.

Po drugie, Kościół – choć otwarty na dialog międzyreligijny – nie może poświęcać tej idei swoich pryncypiów. Trudno o wspanialsze świadectwo wiary, niż śmierć za nią. Męczennicy z Otranto zginęli za wiarą w Chrystusa a nie przeciw Islamowi. Ich beatyfikacja nie powinna więc wpłynąć na relacje ze światem Islamu, a nawet jeśli – to jej odmowa z powyższych przyczyn, oznaczałaby potępienie dokonanego przez nich wyboru. Była by znakiem: „źle zrobiliście, że wybraliście śmierć w imię Chrystusa, trzeba było wybrać życie i zaprzeć się Boga w imię dialogu międzyreligijnego”. Nie trzeba tłumaczyć jak byłoby to absurdalne.

Przede wszystkim jednak, komentarzowi zarówno Onetu, jak i cytowanych przez niego „konserwatystów” brakuje szerszego spojrzenia na świadectwo Męczenników z Otranto. Wbrew bowiem ugruntowanym poglądom zarówno części katolików jak i ateistów (np. Oriany Fallaci), to nie Islam jest największym zagrożeniem dla Chrześcijaństwa i opartej na nim cywilizacji europejskiej. Jest dowodem na brak umiejętności myślenia abstrakcyjnego postrzegać akt beatyfikacji ofiar ekspansji muzułmańskiej sprzed ponad 500 lat jedynie w kontekście stosunków z Islamem.

Tak, to nie Islam stanowi główne zagrożenie dla Chrześcijaństwa. Śmiało można rzec, że ingerencja polityczna i kulturowa Islamu w świat europejski jest zdecydowanie mniejsza, niż ingerencja Europy w świat Islamu, a obecny wzrost znaczenia świata muzułmańskiego w Europie jest z jednej strony konsekwencja ekspansji europejskiej na Bliski Wschód, a z drugiej strony – kryzysem cywilizacji europejskiej. W istocie zagrożenie jest o wiele bliżej, tyle że jest ono (często świadomie) niedostrzegane lub minimalizowane. Tak jak Sobór Watykański II nie dostrzegł największego zagrożenia dla Wiary, jaką był komunizm, tak dziś nie dostrzega się, że zagrożenie dla chrześcijańskiej Europy leży w samej Europie a nie w świecie muzułmańskim. Wydaje się wręcz, iż europejskim postępowcom, modernizatorom, obrońcom praw człowieka itp. eksponowanie zagrożenia islamskiego jest na rękę. Raz, że pozwala im za pomocą walki z fundamentalizmem islamskim, walczyć z religia jako taką (a zatem z chrześcijaństwem i chrześcijańskimi korzeniami Europy), dwa, że odwraca uwagę od ich działań godzących w cywilizację europejską. Tworzy to dość egzotyczny sojusz lewicy i prawicy skupionej na walce z Islamem w obronie Europy, przy czym „ci z prawa”, nie zdają sobie sprawy, że Europa o jaka walczą ma się nijak do tej, o jaką walczą „ci z lewa”. I tak oto, ci pierwsi, po ostatecznym zwycięstwem z atakującym Europę fundamentalizmem islamskim obudzą się w Europie, której nie chcieli, ale którą z zapałem bronili – Europie, gdzie krzyży nie będzie wolno publicznie nosić tak samo, jak chust, a Chrystus będzie mógł być przedmiotem takich samych kpin, co Mahomet.

Dzisiaj potrzeba więc odwagi stania przy swojej wierze i przy Chrystusie tak, jak to uczynili Męczennicy z Otranto. Należy za krawcem Antoniem Primaldim powiedzieć: "Wierzymy w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, i dla Jezusa jesteśmy gotowi umrzeć", ale nie bliżej nieokreslnym muzułmańskim agresorom, lecz europejczykom - zwolennikom aborcji na życzenie, eutanazji, małżeństw jednopłciowych, czy ateistycznego państwa. Nalezy mieć odwagę powiedzieć te słowa (nie za cenę śmierci, ale utraty szans awansu, wyboru do parlamentu, ośmieszenia itp.) Francois'owi Hollande;owi, Davidowi Cameronowi, Januszowi Palikotowi, arturowi Duninowi, Danielowi Cohn-Bendit'owi et consortes, czy sowim współpracownikom lub kolegom.

I takie przesłanie  – a nie to, jakie dostrzega Onet – płynie z losów Męczenników z Otranto.

 

Imrahil
O mnie Imrahil

"Miejsce byłego, bogatego w doświadczenie intelektu twórcy zastępuje dzika wola burzyciela. Na pierwszy plan są wysuwane żądania niższych instynktów, co nadaje spekulacyjny charakter myśli we wszystkich jej przejawach, a więc w polityce, ekonomii, nauce i sztuce. Ludzkość daleko odbiega od duchowych zagadnień i dążeń. (...) Lecz wówczas (...) pojawił się Ten, o którym mówił apostoł Jan w Apokalipsie (...). Ten Przeklęty jest już pośród ludzkiej rzeszy i cofa fale kultury i duchowego postępu od Boga ku sobie (...). Państwo to powinno być silne moralnie i fizycznie. Musiałoby zagrodzić od wpływów rewolucji wysokim murem surowych i mądrych praw oraz bronić swoich duchowych podwalin: kultu, wiary, filozofii i polityki." baron Roman Ungern von Sternberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości